Odbierz telefon

Dopóki wózek jedzie, nie martwi nas, że czasem skrzypi lub zbyt szybko mknie. Jeśli są to uczucia radosne, cieszymy się i poddajemy się im bez refleksji. Jeśli są trudne, wypieramy je lub próbujemy zmniejszyć ich wagę. Oba scenariusze pozwalają przetrwać, ale powodują, że tracimy niepowtarzalną okazję, aby dowiedzieć się czegoś o sobie. A bez tej wiedzy trudno planować życie.

Pamiętam to dobrze. Moja córka Ola chodziła do przedszkola od dwóch miesięcy, a ja wtedy zwróciłam uwagę na jej dziwne zachowanie. Nagłe wybuchy płaczu i opór przed spełnieniem najmniejszej prośby stały się elementami każdej naszej rozmowy. Było to męczące zarówno dla nas, jak i dla Oli. Chciałam zgłębić temat. Pytałam delikatnie córkę o różne sprawy, starając się wysondować przyczynę złego nastroju. W zabawie próbowałam odgrywać różne sytuacje z przedszkola lub domu. Liczyłam na sygnał, który ułatwi nam obu dostęp do trudnych emocji. Rozmawiałam z wychowawczyniami. Bez skutku. Z każdej strony słyszałam, że „w przedszkolu jest fajnie”, ale humory jak były, tak zostały.

Pewnego dnia przy kąpieli na ręce Oli zobaczyłam dziwny ślad. Wyglądał jak odcisk małych ząbków. Spytałam Olę, co to jest. Wtedy się dowiedziałam. Okazało się, że córkę w przedszkolu od dłuższego czasu gryzie pewna dziewczynka. I tak po nitce do kłębka dowiedziałam się, skąd biorą się drażliwość i złość panoszące się ostatnio bez pardonu w naszym domu. W całej historii to jednak nie złe zachowanie koleżanki Oli mnie najbardziej dotknęło. Zmartwiłam się, że moja córka nie powiedziała mi sama, co się dzieje, a na pytania, jak jest w przedszkolu, zawsze odpowiadała, że „fajnie”. Nawet troskliwe panie przedszkolanki niczego nie zauważyły. Między radościami dnia powszedniego zagościł lęk, który tak trudno było wytropić. Jak sądzę, najtrudniej było go wytropić mojej córce Oli.

Czasem jest tak, że emocje przychodzą do nas i robią z nami co chcą. Lecą nam łzy na ślubie, mimo że nie chcemy być sentymentalni. Bez wyraźnej przyczyny denerwujemy się na wszystko wokół. Budzimy się rano i czujemy, że to właśnie dziś pójdziemy do szefa po dawno wyczekiwaną podwyżkę. Dlaczego? Często tego nie wiemy. Dopóki wózek jedzie, nie martwi nas, że czasem skrzypi lub zbyt szybko mknie. Jeśli są to uczucia radosne, cieszymy się i poddajemy się im bez refleksji. Jeśli są trudne, wypieramy je lub próbujemy zmniejszyć ich wagę. Oba scenariusze pozwalają przetrwać, ale powodują, że tracimy niepowtarzalną okazję, aby dowiedzieć się czegoś o sobie. A bez tej wiedzy trudno planować życie.

Przed pierwszą sesją coachingową zdarza mi się usłyszeć: „Chcę coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiem co. Źle się czuję w pracy, mam poczucie, że nie robię tego, co powinienem, ale trudno mi dojść do tego, co mi przeszkadza. Czy coaching może mi pomóc? Co, jeśli na spotkaniu również nie będę wiedział, czego chcę i będzie impas?”.

Niezdefiniowane uczucia powodują dyskomfort. Od kiedy pracuję z klientami widzę, że nie tylko u małego człowieka, ale i u dorosłego ten stan uczuć potrafi spowodować spory zamęt. Okres dojrzewania, burzy i naporu to czas szczególnego narażenia na występowanie bliżej nieokreślonych uczuć. Skąd się bierze negatywny odbiór niezrozumiałych dla nas emocji? Z tego, że uczucia to najwrażliwsze łącze umożliwiające nam kontakt z samym sobą. Brak kontaktu z emocjami to brak kontaktu ze sobą. Emocje mówią prawdę, nie owijają w bawełnę, nie racjonalizują i nie namawiają, aby przeczekać. Są jak dobry lekarz: dają diagnozę, bez której nie jest możliwa skuteczna kuracja, nawet jeśli oznacza nieprzyjemne skutki uboczne. Czy chciałbyś się leczyć bez postawienia trafnej diagnozy? Każdy odczuwa przed tym naturalny opór. Dlatego warto poznawać swoje emocje.

Tamtego wieczora zaczęłam rozmyślać, jak pomóc mojej małej, ale już wrażliwej córce w stawianiu czoła trudnym emocjom. Celowo mówię „trudnym”, a nie „negatywnym”, bo każda emocja jest neutralna, sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. Wszystko zależy od tego, jak ją postrzegamy, co w nas wywołuje i do jakich działań nas skłania.

Nie byłabym sobą, gdybym nie poszukała wskazówek w różnych źródłach. W pobliskiej bibliotece wypożyczyłam kilka książek dla dzieci na temat emocji. Każda z nich wydawała mi się jednak napisana zbyt trudnym językiem dla trzylatki. Z tego względu jedną (szczególnie trafną w mojej opinii) postanowiłam „przetłumaczyć” na dziecięcy język i przedstawić Oli w czasie luźnej rozmowy.

Zapytałam córkę, co by czuła, gdyby na drodze przed jej ulubionym placem zabaw nagle wyrósł wysoki mur. Zaskoczyło mnie, jak wiele różnych uczuć pojawiło się w głowie mojej córki: złość, smutek, żal, zdenerwowanie. Najwięcej jednak inwencji twórczej pojawiło się, gdy zapytałam ją, co mogłaby zrobić, gdyby zobaczyła taki mur. Ola wymyśliła przykładowo, że mur można nie tylko okrążyć, przejść górą, lecz nawet podkopać się pod nim łopatką (bo przecież idziemy na plac zabaw, a łopatka to jeden z podstawowych sprzętów do zabawy). Doszłyśmy do wniosku, że można też pójść pobawić się w inne – nawet lepsze – miejsce. To dało nam frajdę, ale i upust uczuć. Jak dwie odważne saperki oglądałyśmy różne uczucia, rozbrajając je ostrożnie kawałek po kawałku.

Najbardziej prawdopodobnym uczuciem występującym u Oli na widok muru była złość. Zapytałam ją zatem, co może zrobić ze złością, która się pojawia. Tu było trudniej. Doradziłam wówczas mojej córce: „Pomyśl, że twoje uczucia to taki sygnał telefonu. Co robisz jak dzwoni telefon? Odbierasz i mówisz Tak, słucham. I tak samo zrób w tym przypadku. Odbierz i wsłuchaj się co do ciebie mówi, a wszystkiego się dowiesz. Może dowiesz się, że koniecznie chcesz się pobawić albo że tęsknisz za przyjaciółką z placu zabaw? Jak już się dowiesz, co wywołuje twoją złość, na pewno wymyślisz, co zrobisz. Przecież sama potrafiłaś znaleźć tyle doskonałych rozwiązań. Możesz przejść pod murem, albo pobawić się na trzepaku, albo pójść pobawić się do sąsiadki. Zawsze też możesz coś odpowiedzieć złości. Jeśli zadzwoni uczucie, którego nie chcesz, powiedz mu to. Tupnij nóżką i powiedz: Idź złości! Nie chcę cię”. Ola bardzo uważnie słuchała, a na koniec przećwiczyłyśmy rozmowę ze złością przy akompaniamencie tupiącej nóżki.

Do dziś jestem pod wrażeniem tego, jak wiele jedna nasza rozmowa potrafiła zmienić w świecie mojej córki, a tym samym i całej naszej rodziny. Nie znaczy to, że emocje minęły, o nie. Moja wrażliwa córka pozostała wrażliwa i co jakiś czas dopada nasz dom masa różnych emocji: od niebiańskiego szczęścia po czarną rozpacz, czasem następujących po sobie w odstępach kilkuminutowych. To, co się zmieniło to fakt, że od tego dnia język emocji wszedł do naszego słownika, dał się oswoić, a tym samym przejęliśmy (większą) kontrolę nad nim. Pamiętam, jak po pół roku pani z przedszkola zapytała, dlaczego Ola czasem tupie sobie nóżką w czasie pobytu w przedszkolu. Nie miała pojęcia, że to rozmowa telefoniczna ze złością.

Dzięki tej rozmowie z córką ten sam sposób, choć tym razem przetłumaczony na język dorosłego, proponuję swoim klientom niezależnie od wieku.

                                                     

Aby pomóc rozszyfrować klientowi jego uczucia zadaję mu cztery proste, ale ważne pytania. Pytam: co się dzieje, co spowodowało twoją falę radości, smutku, nostalgii, złości? Co czujesz? Czego pragniesz, jaka twoja wartość nie została zaspokojona? Ostatnim pytaniem, które staram się, aby kończyło rozmowę telefoniczną z samym sobą, jest pytanie: Co planujesz? To pytanie zbierające wnioski i dające energię do działania. Warto o nim pamiętać, nawet jeśli odpowiedź jest dla ciebie wyzwaniem, krętą ścieżką z przeszkodami. Powiem więcej: zwłaszcza wtedy, gdy jest wyzwaniem, warto je sobie zadać. Te cztery proste pytania to milowy krok ku harmonii między twoim sercem a głową.

Bycie mamą nauczyło mnie jako coacha, ale przede wszystkim jako człowieka, bardzo ważnej rzeczy. Nie ma wieku szczególnie dobrego na naukę radzenia sobie z emocjami. Każdy wiek jest dobry, pod warunkiem że jest to dzisiaj. Czasem te małe fragmenty rzeczywistości bardzo dużo mówią o tym, co jest dla nas ważne. Nie lekceważ telefonu, który do ciebie dzwoni. On zawsze odzywa w ważnej sprawie.

Powodzenia w rozmowach telefonicznych z samym sobą!

Napisz do mnie, jeśli ten tekst pomógł Ci w realizacji ważnej sprawy.

A jeśli chcesz wiedzieć jak poradziłam sobie z gryzącą dziewczynką, napisz tym bardziej.

Książka, o której piszę powyżej:

E. Zubrzycka, Po co się złościć, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne (GWP), Gdańsk 2014.

Avatar
Justyna Dawiskiba-Spaleniak

Kim jestem i co robię: Przede wszystkim jestem mamą Oli i Patryka oraz żoną, a z zawodu i pasji również psychologiem, trenerem, HR Business Partnerem. Po godzinach inspiruję innych do zmian w życiu osobistym i zawodowym prowadząc blog Dobra zmiana. Od 10 lat pracuję jako coach (ICC oraz coach kryzysowy II stopnia) z kadrą menadżerską oraz osobami prywatnymi. Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny i to my nadajemy znaczenie życiu. To nastawienie pomaga mi w pokonywaniu różnych zawirowań życiowych. Ukończyłam psychologię na Uniwersytecie w Berlinie oraz studia podyplomowe Zarządzanie Kadrami we Wrocławiu. Przez rok miałam okazję również poszerzać swoją wiedzę na Uniwersytecie w Cardiff i wciąż się uczę czegoś nowego. Kocham podróże. Najchętniej wybieram się na własną rękę tam, gdzie przyroda i człowiek są w swoim naturalnym otoczeniu i gdzie nie wiadomo do końca, co wyłoni się zza zakrętu. Dlaczego tu jestem? Pociąga mnie różnorodność. Spotkania z ludźmi, wymiana myśli, pisanie artykułów – to lubię i tego szukam. Bardzo bym chciała, aby na polskiej ulicy było więcej uśmiechu. Jeśli choć jedna osoba po opuszczeniu tego portalu będzie pozytywniej nastawiona do siebie i świata, będę szczęśliwa. Z czego jestem dumna w moim życiu: Jestem dumna z mojej wspaniałej rodziny, dzieci i wspólnego domu, jaki tworzymy. Moje słabości: głos i muzyka Michała Bajora. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: pełne skupienie na jednej czynności i muzyka. Największa zmiana w moim życiu: Śmierć Taty. Dużo później dowiedziałam się, że wszystkie najważniejsze zmiany w moim życiu zaczęły się w tym właśnie dniu.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.